Forum ICE and FIRE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Arena Turniejowa
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ICE and FIRE Strona Główna -> RPG / Rozdział I / Królewska Przystań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dracarys
Game Master


Dołączył: 21 Kwi 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:57, 08 Maj 2012    Temat postu: Arena Turniejowa

~***~

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracarys
Game Master


Dołączył: 21 Kwi 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:53, 19 Maj 2012    Temat postu:

Daeron


Młodzieniec wyszedł z namiotu, gdzie do turnieju przygotowywali się zawodnicy i zmrużył oczy, drażnione intensywnym światłem słońca. Pogoda była wręcz idealna, a trybuny zapełniały się powoli widownią, między którą krążyli chciwi hazardziści, zachęcając do zakładów. W jednym z rogów nieznany mu bard stroił lutnie, mrucząc coś pod nosem, a ze stajni wychodził właśnie jego giermek, prowadząc za sobą jego ulubionego, czarnego ogiera – Baleriona, odzianego w szkarłatną płachtę z godłem rodu. Rozgrywki zapowiadały się doskonale, lecz Daeron bynajmniej nie był w nastroju do walki, co u niego było zjawiskiem co najmniej nienaturalnym. Ukradkiem zerknął na stojących przy wejściu na plac strażników, w zdwojonej liczbie patrolujących każdy skrawek wzgórza, jednak nawet ich obecność nie napawała go zbytnią pewnością. Nie bał się, co to, to nie. Był po poprostu wściekły. Ktoś wtargnął do jego domu, poczym zaatakował jedną z służek jego narzeczonej, nadal pozostając bezkarnym. Uprzedził Jyanę, by zadbała, aby nikt nie dowiedział się o zajściu, jednak wieści w zamku roznosiły się z prędkością światła. Szczególnie te zatajone. Pełniący dyżur na korytarzu rycerze ponieśli już odpowiedzialność, lecz zabójca kpił sobie z niego w żywe oczy. Przyglądał się jego bezradności. I zapłaci mu za to.
Gdybym tylko miał smoka...
Z resztą, sam był w stanie wymierzyć karę o wiele gorszą i zdecydowanie bardziej bolesną.
-Panie – powiedział giermek, kłaniając się.
-Penrose, na mojej kopii jest błoto.
Chłopak natychmiast obejrzał dokładnie broń.
-Nieprawda.
-Kwestionujesz moje zdanie? A może chcesz mi powiedzieć, że jestem ślepy?
-Nie, panie! – zaczął niepewnie – Ja.. Czyściłem ją...
-Więc zrób to jeszcze raz, jeśli zadanie przerosło cię za pierwszym podejściem, głupcze!
Jojen spojrzał na niego wzrokiem, który mógłby zabić, wziął broń i z nienawistną miną wrócił do namiotu. Kopia lśniła wręcz czystością, lecz Młody Smok chciał pozbyć się natręta na jak najdłużej. Promienie słońca odbijały się od jego równie wypolerowanej, czarnej zbroi z ogromną sygnaturą smoka na piersi, a lekki wiatr podwiewał krwisto czerwony płaszcz i długie, srebrzyste włosy. Podszedł do swojego wierzchowca i spokojne pogłaskał go po pysku.
-Gdym naprawdę rządził tym królestwem, połowa tych ludzi już by nie żyła – mruknął, tarmosząc kruczą grzywę – Ale ty to rozumiesz, prawda?
Zaśmiał się i zapiął hełm, który zdobiła trójwymiarowa podobizna imiennika ogiera. W tym samym momencie muzyka rozbrzmiała, a heroldowie ogłosili początek pierwszej rundy, w której zmierzą się Edoin Lannister i William Baratheon.
Przedstawienie czas zacząć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dracarys dnia Sob 19:53, 19 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:34, 19 Maj 2012    Temat postu:

Cavla

Nie liczyła na odpowiedź, ale zirytowało ją lekko zachowanie Jyany. To przecież ona wyjaśniła jej, czyj herb zdobi list. Poinformowała ją o giermku. I nikomu nic nie wypaplała.
Gdyby tylko inaczej postąpiła, zaczekała do turnieju, jak jej radziłam, chłopak nadal by żył...
Zakłuło ją poczucie winy, ale szybko je od siebie odsunęła. Po prostu od teraz każde z nich musi bardzo uważać.
Podeszły do Daerona, który przywitał się z nimi zdawkowo. Obserwował przygotowania do pojedynku jej brata i młodego Baratheona. Cavla przeszła przez lekko zakurzone pole i dołączyła do Edoina przy jego kasztanowej maści rumaku.
- Masz coś? - spytała.
- Nic. A ty? - Uniósł pytająco brwi.
- Pusto. Powęszę trochę wokół króla i jego narzeczonej, może w loży coś znajdę.
W tej samej chwili przy ich boku pojawił się sir Arthur.
- Zgubił hełm! Zgubił go! Ten z paszczą lwa, złoty z oczami z rubinów!
Dziewczyna przyjrzała się uważniej bratu.
- Znalazłeś?
Kiwnął głową.
- Ktoś chyba próbował podszyć się pode mnie. Prawie schwytaliśmy złodzieja. Wypadło mu to. Daj to królowi. - Podał jej cienką szklaną rurkę z przezroczystym płynem w środku. Z boku widniało dmuchane słońce.
- Czyżby jakiś Martell?
- Albo wysłannik. w Królewskiej Przystanii! - Edoin z irytacją zacisnął szczenkę.
- Niech zgadnę. Boisz się, że zasztyletują wszystkie piękne panny w okolicy?
Posłał jej zabójcze spojrzenie.
Życzyła powodzenia bratu i odeszła w stronę Targaryenów. Postanowiła oddać rurkę władcy zaraz po pojedynku, gdy wszyscy będą myśleć o winie i ucztowaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em
Moderator


Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:29, 20 Maj 2012    Temat postu:

Aven

Aven dotarła na trybuny w trakcie ogłoszenia początka pierwszej rundy, w której zmierzą się Edoin Lannister i William Baratheon. Uśmiechnęła się ponuro, zastanawiając się jak poradzi sobie młody Lannister.
Bywała na wielu turniejach, jednak ten wydawał się ważniejszy niż inne.
Zaręczyny Króla Daerona i Jyany...
Spróbowała odsunąć od siebie niepokój w związku z wilkorem, jednak nie potrafiła. Zostawiła go właśnie w takiej sytuacji...
Powstrzymała westchnienie.
Nic dziwnego, że tak się przestraszył. Neo jest już bardzo duży, w porównaniu do zwykłego wilka wydaje się być olbrzymem. Ale co, do cholery, robi w okolicach Królewskiej Przystani?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mambaboom
Moderator


Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:20, 20 Maj 2012    Temat postu:

Jyana

Nudziło jej się. Rozpoczęto już pierwszą walkę, ale nic się jeszcze nia działo. Usadowiła się więc na swoim miejscu przy Daeronie. Cavla usiadła nieco pod nią, tak że mogły swobodnie ze sobą rozmawiać, a Lanniesterówna nie musiała za bardzo wykręcać karku. Jednak póki co nie zaczęły rozmowy. Jyana poważnie zastanawiała się nad tym, czy Cavla ma swoje przypuszczenia, o których nie chce mówić. Lubiła tę dziewczynę, ale była na tyle ważna, że jeśli Targaryenówna powiedziałaby o kilka słów za dużo nie można byłoby tam po prostu zamknąć jej ust na wieki. Jyana wzdrygnęła się na tę myśl, nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek wymyśli coś takiego.
- Lady Lannister, na kogo pani stawia? Czy pani brat jest dobrym wojownikiem? Niech pani wybaczy moją niewiedzę, ale nigdy nie byłam zbyt zainteresowana tego typu rozrywkami. - och nie, zapomniała, że ma udawać doskonałą narzeczoną. - Jednak myślę, że mogłabym dowiedzieć się znacznie więcej i przekonać się do walk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:35, 20 Maj 2012    Temat postu:

Cavla

Zastanawiała się, co też może znajdować się w rurce. Można by było zlecić to zadanie cechowi Alchemików, ale znając życie, informacja rozniosła by się po mieście w mgnieniu oka. Nie, tu potrzeba kogoś znającego się na nauce, potrafiącego dotrzymać tajemnicy. Mimowolnie zastanowiła się nad własną kandydaturą. Brat na pewno zechce jej pomóc. Posiadli razem wystarczającą wiedzę, by wykryć, do jakiej grupy należy płyn i co jest obecne w jego składzie. Postanowiła zaproponować to królowi.
Jyana spytała się jej o szanse Edoina w turnieju.
- No cóż, jest jednym z najlepszych wojowników w Siedmiu Królestwach - odpowiedziała. - Jeśli cię to ciekawi, pani, Lord Baratheon również świetnie sobie radzi. Byliśmy ze sobą kiedyś zaręczeni. Pewnego razu na turnieju w Końcu Burzy zdarzyło im się walczyć przeciw sobie. Ale byli wtedy tylko dziećmi.
- A kto wygrał? - spytała Targaryenówna.
- Żaden. Obaj nie trafili - wyjaśniła Cavla, chichocząc. - Mieli chyba po osiem lat.
Narzeczona Daerona również zachichotała. Trochę dalej siedziała najwyraźniej zmartwiona Avenell Stark.
Obaj mężczyźni ruszyli na siebie i starli z chrzęstem stali ocierającej się o stal, jednak żadnemu nie udało się wysadzić przeciwnika z siodła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mambaboom
Moderator


Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:19, 22 Maj 2012    Temat postu:

Jyana

Mimo całej jej niechęci do turniejów i wszystkich królewskich obyczajów, miło spędzało jej się dziś czas. Daeron nie był tak zadowolony tak jak zazwyczaj, kiedy odbywały się walki. Jednak ona nie skupiała się na tym, idealna pogoda, sympatyczna (choć podejrzana) towarzyszka i wiadomość, że jej służąca ma się już dobrze, poprawiły jej nastrój. Do czasu.
Siedziała czekając na drugą rundę, Cavla mówiła o swoim bracie, a król wyraźnie zafascynował się historią jakiejś bitwy, o której opowiadał mu namiestnik. Wtedy podkradł się do niej cicho jakiś chłopiec, sprytnie schował się jej za siedzeniem, tylko ona go zauważyła. Delikatnie szturchnął ją w ramię. Trzymał liścik. Wzięła go od niego niepewnie, a dziecko natychmiast uciekło skacząc z trybun.
<i> Kto się zna lepiej na przyrodzie od szlachetnej narzeczonej króla? Każda roślina siedzi w jej głowie. Niech wie, że to co ma na palcu, zostanie szybko zwrócone przeciwko niej.
Przyjaciel. </i>
Głosił liścik. Jyana zerknęła na pierścień z trucizną w środku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mambaboom dnia Wto 15:19, 22 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em
Moderator


Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:51, 22 Maj 2012    Temat postu:

Avenell

Aven zaczynała się nudzić i coraz bardziej niepokoić o swojego wilkora. Jak mógł niepostrzeżenie dotrzeć aż tak daleko? Wiedziała, że zbyt mocno się do niej przywiązał, jednak...
Zatopiła wzrok w swojej sukni.
Zabiją go. Zabiją.
Zamknęła oczy, jednak po chwili poderwała głowę do góry, przerażona, że to może się powtórzyć. A nie chciała nagle bezwładnie opaść i wywołać sensację.
Zerknęła kątem oka na narzeczoną króla i poznaną na balu Cavlę Lannister, siostrę Edoina.
Jednak nie one przykuły jej uwagę. Nie był to także ministrel, zabawiający siedzące w jego pobliżu pieśniami o szlachetnych czynach wielkich rycerzy i królów. Była to dziewczyna w sukni podobnej do jej własnej, stojąca obok trybun i przyglądająca się walce. Po chwili dostrzegła jej spojrzenie i obdarzyła ją wymuszonym uśmiechem. Aven zacisnęła pięści, domyślając się powodu przyjazdu siostry. Wstała i zeszła z trybun, szybko ruszając w stronę młodej Starkówny. Dotarwszy do niej, złapała ją mocno za ramię.
- Ojciec...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alyss
Stajenny


Dołączył: 10 Kwi 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:24, 22 Maj 2012    Temat postu:

Alyss

Alyss rozejrzała się po trybunach.Nigdy nie zawracała siostrze głowy ani nie wracała przekazać wiadomość dwa razy. Wiedziała, że jeżeli pojawi się na arenie to siostra szybko ją znajdzie.
Stanęła niedaleko trybun i po chwili przeczesywaniu tłumu wzrokiem, zauważyła siostrę siedzącą niedaleko niej. Uśmiechnęła się i czekała aż siostra podejdzie. Chwilę potem Aven trzymała ją za ramię.
- Ojciec...?
Alyss westchnęła i spojrzała na siostrę.
- Przyjechałam z Sirem Richardem, Aven. - poinformowała - W ogóle ślicznie ci w tej sukience siostrzyczko. Pasuje ci do twarzy, a jej czarny ocień pasuje do twojego charakteru.
Avenell warknęła na siostrę dodając pewną niemiłą uwagę, którą Aly zignorowała. Wtedy olśniło ją, że nie przybyła kłócić się z siostrą, a przekazać wiadomość. Brunetka wzdrygnęła się.
- Aven, nasza matka nie żyje.
Wtedy szatynka zbledła i spojrzała na nią pustym i przerażonym wzrokiem.
- Jak...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em
Moderator


Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:37, 22 Maj 2012    Temat postu:

Avenell

Cóż... Przynajmniej wyjaśniło się, co robi tu Neo.
Aven oparła się na siostrze, oddychając spazmatycznie. Siostra poklepała ją niezgrabnie po plecach.
- Uspokój się, bo wzbudzamy zainteresowanie co poniektórych. - powiedziała cicho, piorunując wzrokiem jakąś damę.
- Niemożliwe... - Aven wydała się z siebie coś w rodzaju łkania.
Słynąca ze swej urody Fiore Stark z rodu Tullych nie żyje.
Aven odsunęła się od Aly, próbując się uspokoić.
- Powiedz mi jak!
Alyss wzięła głęboki wdech.
- Nie wiem niczego dokładnie. Wciśnięto mi jakąś wymówkę, ale mam podejrzenia...
- Jakie? - zapytała Aven, choć dobrze wiedziała.
- Trucizna. - odparła Alyss, zgodnie z jej przypuszczeniami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:16, 23 Maj 2012    Temat postu:

Cavla

Oglądając szybkie przygotowania do następnej rundy, Cavla zerknęła w stronę Aven Stark. Dziewczyna rozmawiała ze swoim młodszym wprost sobowtórem. Wyglądała na bardzo nieszczęśliwą, i Lannisterówna poczuła mimowolną chęć, by podejść i ją pocieszyć. W tej samej chwili Edoin wsiadł jednak na konia, tak więc postanowiła odnaleźć lady Stark później.
Obaj lordowie ruszyli na siebie. Pośród wrzasku tłumów nikt nie zauważył, że podkowa konia młodego Baratheona odpadła od kopyta. Zwierzę zachowało się jednak tak, jakby nic się nie stało. Lady Cavla wiedziała, że z takiego powodu jak nie w pełni podkuty koń często przerywano widowiska i poczuła lekki podziw dla Willa.
Jeźdźcy pochylili lance. Długa broń nie mogła nikomu zrobić krzywdy, jednak dziewczyna poczuła mimowolne ukłucie w sercu. A co, jeśli będzie tak samo, jak na tym turnieju kilka lat temu?
Przypomniała sobie kałużę szkarłatu, która powstała wokół ciała brata giermka sir Arthura, będącego już wtedy rycerzem... Chwila, ale tego giermka też zamordowano... A jeśli to nie był przypadek, już trzy lata temu nie chciano dopuścić, by wiedza o Dorne dotarła do niechcianych uszu...
Nawet nie zauważyła, jak to się dokładnie stało. Wszyscy wokół wstali i zaczęli klaskać i gwizdać.
- Twój brat go trafił! Dokładnie w rękę z bronią! - usłyszała blisko głos lady Jyany.
Król również wyglądał na zadowolonego.
- Taki sztych... Nic dziwnego. Baratheon nie miał szans, lanca dosięgła go wcześniej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać...
Spojrzała na pole turniejowe. Krążył po nim dumnie Edoin, podczas gdy przyszły Lord Końca Burzy usiłował podciągnąć się z ziemi. Jej brat podjechał do niego i wyciągnął rękę, pomagając mu wstać.
To teraz wiem, kto zostanie Królową Miłości i Piękna. Na pewno Aven Stark. Może jej to trochę poprawi nastrój...
Chwilę potem przypomniała sobie o Dorne. A teraz i rurka, i ten trup. Muszę spytać się sir Arthure'a, kto go wtedy pokonał, zadając śmiertelną ranę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracarys
Game Master


Dołączył: 21 Kwi 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:21, 28 Maj 2012    Temat postu:

Naerys

Idąc obok ser Trystane’a wyglądała dość... nieproporcjonalnie. Ze swą szczupłą i drobną budową kontrastowała wręcz z wysokim, barczystym mężczyzną, jednak nie przeszkadzało jej to. Przyzwyczaiła się do jego obecności, jako swego towarzysza, doradcy i obrońcy. On jedyny przybył z nią do nowego, obcego świata, stając się kimś w rodzaju powiernika i przyjaciela. Teraz odprowadził ją na trybuny, poczym sam udał się w stronę namiotów. Nie dociekała po co. Wbrew pozorom lubiła tego typu walki, nie rzadko żałując, że sama nie jest w stanie trzymać w ręku kopii. Oj strzeż się świecie! Już wyobraziła sobie siebie, pędzącą na białym koniu w srebrnej zbroi ozdobionej wizerunkiem czarnych róż, strącającą z siodła kolejnych przeciwników. Uśmiechnęła się do swoich wizji.
Hmm... Czerń i srebro? Będę musiała to przemyśleć...
Wbrew regułom niepisanej etykiety, nie szukając niczyjego towarzystwa, zapatrzyła się, jak Edoin Lannister zrzuca z siodła młodego Baratheona, poczym heroldowie ogłaszają początek rundy drugiej, w której zmierzą się Daeron Targaryen oraz Emmet Tully. Mogłaby się założyć, że zwycięży Biały Rycerz. Choć zazwyczaj przegrana z królem wiązała się z pewnymi nieprzyjemnościami, niestabilny na swym tronie Młody Smok mógł co najwyżej pogratulować zwycięstwa, chowając dumę do kieszeni. Nie mógł pozwolić sobie na jakikolwiek błąd, co Naerys przyjmowała z nieskrywaną satysfakcją. Wygładziła fałdy fiołkowego jedwabiu, subtelnie szukając pod nim spiętego na łydce paska z pochwą na niewielki sztylet. Był na miejscu, co dodawało jej pewności siebie. Przywołała wiec na twarz lekki uśmiech i wpatrując się w arenę czekała na rozstrzygnięcie walki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:04, 29 Maj 2012    Temat postu:

Emett

Lekko zdenerwowany, dopinał naramienniki do swojej prostej, srebrnej zbroi, w czym pomagał mu giermek.
- Frey, nie tu zacisk!
Młodzieniec szybko się poprawił i zarzucił panu na plecy biały płaszcz. Emett spojrzał z odrobiną żalu na hełm. Chciałby dziś nie walczyć, ale musiał. Nie mógł stchórzyć, ale jak zachowa się Daeron, jeśli wygra?
Mimochodem przypomniał sobie awanturę po balu. Nadzorowałem wtedy wszystko. Dosłownie wszystko. A oni i tak kogoś zabili.
Westchnął. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się lepiej.
Podniósł z ławy hełm i włożył go na głowę. Xavier podał mu pochwę z mieczem, którą przypiął do pasa. Uniósł lekko zasłonę odgradzającą namiot od świata i wyszedł na zewnątrz.
Do pojedynku zostało jeszcze kilka minut, udał się więc w kierunku widocznych z daleka kuzynek z rodu Starków. Aven wyglądała na bardzo nieszczęśliwą, zwieszając się smętnie w uścisku Alyss. Już miał je pozdrowić, gdy usłyszał fragment rozmowy:
- Aven, nasza matka nie żyje.
Tyle mu wystarczyło. Wciągnął głośno powietrze, okręcił się na pięcie i ruszył w stronę konia. Wciąż nie mógł uwierzyć... Ciotka Fiore nie żyje?! Jak?!
Zawrzał w nim gniew.
Jeśli ktoś ją zamordował, odpłacę mu się z nawiązką!
Położył dłonie na grzbiecie siwka i włożył stopę w strzemię. Następnie odepchnął się od ziemi i usiadł na koniu.
Wyjechał na pustą przestrzeń nagrzaną promieniami słońca, czekając na króla.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mambaboom
Moderator


Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:09, 29 Maj 2012    Temat postu:

Jyana

Emett Tully wjechał na rumaku z niezwykłą pewnością siebie. Jyana ujrzała w jego oczach jakąś tajemniczą iskrę. <i>Co mogło się stać? </i> Zacięty rycerz wyglądał na zdolnego do zabicia nie jednego człowieka. Daeron mógł przegrać tą walkę, a nie byłoby to teraz dla nikogo dobre. Ostatnio mało co szło po jego myśli. Tak przynajmniej sądziła Jyana. Sama też nie czuła się pewnie. Tajemnicze liściki od przyjaciół i wrogów, atak na służącą, śmierć giermka i morderstwo na bankiecie oraz wiszący w powietrzu zapach wojny umacniały się. Miała wrażenie, że dojdzie do jakiegoś rozlewu krwi.
Daeron wyprostował się. Obaj zawodnicy byli już gotowi do walki. Całe trybuny wstrzymały oddech, kiedy ruszyli na siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:53, 30 Maj 2012    Temat postu:

Emett

Gdy zobaczył króla, na chwilę zwątpił w siebie. Wyglądał tak wspaniale na Balerionie, czarnym ogierze, na którym ruszał do bitwy... Jednak zaraz potem przypomniał sobie bladą twarz Aven i poczuł przypływ siły i morderczej furii. Zniżył czubek piki i zaatakował.
Daeron wymierzył koniec kopii wprost w jego pierś. Emett uchylił się w ostatniej chwili i natarł na władcę, który jednak odbił jakoś jego broń, jednocześnie krusząc swoją.
Tully wiedział, co robić. Odrzucił nieprzydatną już kopię i wyciągnął z pochwy miecz szybkim ruchem. Daeron tymczasem zamarkował cios. Ciężkie ostrze spadało na głowę członka Gwardii, jednak on w ostatnim momencie je zablokował. Wywinął zgrabny młynek, przeciwnik jednak cofnął się, unikając cięcia.
Pamiętał mgliście, co zrobił, ogarnięty bitewnym szałem i żalem po śmierci ciotki. W pewnym momencie jednak miecz króla wyślizgnął się ze spoconych rękawic i wylądował kilka metrów dalej. Gwardzista stał z mieczem lekko stykającym się ze zbroją przełożonego na piersi. Przez chwilę wydawało mu się, że dostrzegł cień strachu w oczach władcy, ten jednak szybko minął i król znów przybrał swoje zwykłe, zimne, stalowe wejrzenie.
Usłyszał głośne wiwaty. Teraz, gdy krew powoli zaczęła się uspokajać w jego żyłach, zrozumiał, co właśnie zrobił. Już sobie wyobrażał to karne pilnowanie bramy głównej przez następne pięć lat.
Schował miecz do pochwy. Czuł jednocześnie ekscytację i zmęczenie. Teraz pewnie nastąpi przerwa, po której zmierzy się z Lannisterem. Spojrzał w kierunku lady Jyany i zobaczył dwójkę jasnowłosego rodzeństwa.
Nie będzie łatwo, ale spróbuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mambaboom
Moderator


Dołączył: 22 Lip 2011
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:19, 31 Maj 2012    Temat postu:

Jyana

Daeron przegrał. To źle, bardzo źle. Zastanawiała się, czy smok został obudzony. Mimo wszystko współczuła trochę królowi. Wiedziała, że nie po jego myśli ta szopka z zaręczynami, czy przegrana w pojedynku. Tłum wiwatował, choć Jyana miała wrażenie, że ciszej niż zazwyczaj. Sama delikatnie zabiła brawo, jedynie dwukrotnie. Potem udała przejętą. Spojrzała zaniepokojonym wzrokiem w kierunku pokonanego. Zauważyła również jakieś Starkówny, które stały ponure. Potem obdarzyła wzrokiem Cavlę i postanowiła, że na chwilę opuści swoje stanowisko i uda się do ogrodów.
-Przepraszam bardzo, Lady Lannister. Muszę udać się do Ogrodów, by odetchnąć, odpocząć i nieco się uspokoić. Turnieje są niezwykle emocjonujące.
-Tak, rozumiem.
Jyana odeszła dziękując straży i odprawiając ich od opieki nad nią. Zawahała się nieco, bo wciąż miała swoje dziwne przeczucie, że czyjaś krew zostanie dziś przelana.

/zt. Ogrody/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:14, 03 Cze 2012    Temat postu:

Cavla

Wiedziała, że przez przegraną Daerona poinformowanie go o zaistniałej sytuacji będzie musiało poczekać. Przeklęła w duchu Emetta Tully'ego.
Gdy Jyana powiedziała jej, że zamierza udać się do Ogrodów bez świty, dziewczyna nie mogła pozbyć się złych przeczuć.
- Dobrze, rozumiem - odparła bez przekonania. Nie zamierzała jednak puścić lady samej.
- Sir Arthurze, udaj się za królewską narzeczoną - wyszeptała do ucha rycerza, gdy dama odeszła. - Odprawienie straży nie było najlepszym pomysłem. Podążaj za nią i chroń, dobrze? Ale nie daj się przyłapać na szpiegostwie.
Gdy przyjaciel zniknął w tłumie, Lannisterówna odetchnęła i grzecznie zaklaskała.

_______________________________________________________________________

Emett

Gdy tłum wiwatował, młody Tully podjechał konno do sióstr z rodu Starków.
- Witaj, Aven. Cześć, Alyss.
Obie dziewczyny zwróciły na niego zaczerwienione oczy. Ostatni raz spotkali się już dosyć dawno, więc mogły go już nie pamiętać.
- Emett? - spytała po chwili starsza, szeroko otwierając oczy.
- Słyszałem już o ciotce. Przykro mi - powiedział, starając się pocieszyć spojrzeniem siostry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em
Moderator


Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:55, 05 Cze 2012    Temat postu:

Avenell

Aven uśmiechnęła się, przyglądając się Emettowi.
- W porządku, jakoś to przebolejemy. - powiedziała Alyss chłodno. Aven westchęła, piorunując wzrokiem siostrę.
Właśnie umarła nasza matka, okażże więcej smutku. Jednak Aven wiedziała, że jej młodsza siostra zawsze czuła żal do rodziców, za to, że więcej uwagi poświęcali Aven. Nie, za to, że cała uwaga skupiała się na Avenell.
Aven bardziej przywiązana była do ojca, choć to matka nauczyła ją tylu rzeczy. Jednak ojciec pokazał jej, jak włada się bronią i wbił do głowy, by na pierwszym miejscu stawiać honor.
- My także ubolewamy nad tą wielką stratą, kuzynie - rzekła w końcu cicho Aven, próbując wykrzesać z siebie więcej uśmiechu. Ale śmierć matki zbyt nią wstrząsnęła, zbyt mało czasu minęło. - Na dodatek Rendan Stark leży, zmorzony jakąś chorobą. - dodała jeszcze ciszej.
Zobaczyła niedowierzanie na twarzy Emetta i westchnęła smutno.
- Lord Stark umiera? - zapytał, marszcząc brwi.
- Tak. - powiedziała Alyss, wtrącając się. - Ten wielki, potężny Stark umiera. Zabawne, no nie?
Aven trąciła ją w ramię, zaciskając zęby.
- To dlatego go tu nie ma. - powiedziała i odwróciła wzrok. - A minie jeszcze trochę czasu, zanim wrócimy do Winterfell. Zanim ja wrócę na Północ.
Nagle uśmiechnęła się radośnie, spoglądając na kuzyna.
- Wygrałeś z królem. Gratuluję, naprawdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracarys
Game Master


Dołączył: 21 Kwi 2012
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:45, 05 Cze 2012    Temat postu:

Daeron

Młody Smok przez dłuższy czas pozostawał w bezruchu, zaskoczony sytuacją, kiedy tumany kurzu powili opadały na ziemię... tuż obok niego. Zdjął hełm z trójgłowym smokiem, poczym wstał i odgarnął z czoła wilgotne włosy, które utrudniały mu widzenie, równocześnie przyglądając się tłumowi. Wszyscy niepewnie oklaskiwali Białego Rycerza, oczekując jego reakcji, jednak po ostatnich wydarzeniach nie miał nawet siły się wściekać. Przed samym sobą trudno mu było się do tego przyznać, jednak przytłaczały go wszystkie mordy w pałacu, zapowiedziany ślub z kuzynką, wojna z Dorne, a teraz także przegrany turniej... Jednak nie dał nic po sobie poznać.
-Miałeś szczęście, Tully! – krzyknął, a na jego twarz powrócił zawadiacki uśmiech.
Które wkrótce się z resztą skończy. Głowna Brama sama się nie upilnuje.
Kazał swojemu giermkowi odprowadzić wierzchowca i pomóc sobie zdjąć zbroje, poczym nałożył koronę i zajął swoje miejsce na trybunach, obok przyszłej królowej i jej ojca, który patrzył na niego wilkiem, od początku niezadowolony z samego pomysłu przeprowadzenia rozgrywek. Daeron nie rozumiał, o co mu chodziło. Przecież właśnie ratował sytuację w stolicy! ... Na swój pokręcony sposób. Skinął na herolda, by ten ogłosił początek finałowej rundy, po której wszyscy rozejdą się do domów, jednak sam król nie przyglądał się potyczce. Gdy został na sam ze swoimi myślami znów zaczęły nachodzić go ponure wizje powstania w Dorne. Nie mógł do niego dopuścić. Zepsułoby to wszystko, na co pracował. Czym był.
-Nie widziałem cię na trybunach, kuzyneczko – mruknął do Jyany, która jakiś czas temu pojawiła się na miejscu – Czyżbyś nie kibicowała swojemu ukochanemu?


_____________________________________


Naerys

Dziewczyna zmrużyła oczy, gdy zza chmur znów wyszły promienie letniego słońca. Odkąd dostała paczkę, była w wyśmienitym wręcz nastroju. Wyciągnęła się wygodnie na miejscu i zwrócił twarz do nieba, napawając się pogodą, kiedy podszedł do niej ser Trystane.
-Wzywałaś mnie, pani?
-W rzeczy samej. Mam dla ciebie zadanie.
Oczywistym było, że za ostatnie mordy oskarża się wysłanników dworu Marcellów, choć nawet sama Naerys nie byłą tego do końca pewna. Rodzina królewska nie myliła się w twierdzeniu, że trzeba odwrócić uwagę mas, lecz musiała być do reszty zdesperowana i głupia, jeśli sądziła, że podoła temu byle turniej. Nie... Teraz Czarna Róża weźmie sprawy we własne ręce.
-Chcę, żebyś kogoś dla mnie odnalazł. I to nie byle kogo.
-Jestem na twe usługi.
-Na to właśnie liczyłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dracarys dnia Wto 19:56, 05 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
Giermek


Dołączył: 02 Maj 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:51, 05 Cze 2012    Temat postu:

Emett

- Bardzo ci dziękuję, Aven - odparł z uśmiechem. - Miło wiedzieć, że potrafisz w takiej sytuacji zachować hart ducha. Podziwiam cię za to, kuzyneczko.
Zabrzmiała trąbka ogłaszająca starcie finałowe. Emett po raz ostatni posłał kuzynkom pocieszający uśmiech i złapał za uzdę swego rumaka.
Po raz drugi już tego dnia znalazł się w siodle. Koń kłusem wbiegł na wybieg, gdzie po drugiej stronie czekał już nie kto inny, jak Edoin Lannister.
Młody Tully przywołał w myślach szok po usłyszeniu o śmierci ciotki, chorobie ojca Aven i Alyss, słodki smak zwycięstwa nad królem i zapowiedź nieuchronnej kary, widocznej w oczach pokonanego.
Dziś był bezkarny. Mógł robić, co tylko chce, ponieważ i tak za to zapłaci.
Postanowił więc pokonać Lwa.
Ruszył, w jednej chwili przechodząc ze stępa w pełny galop. Edoin również poruszał się szybko do przodu, gnając i opuszczając lancę. Emett zrobił to samo. Złapał drewno w dłonie i wymierzył dystans między sobą i przeciwnikiem.
No dalej...


Cavla

Zacisnęła pięści, patrząc na brata ruszającego na Emetta Tully'ego. Niepokoiła się. Ten mężczyzna właśnie zrzucił z konia samego króla, co było wcześniej tak mało prawdopodobne, jak wygrana członka Gwardii Królewskiej. A jednak mu się udało.
Odprowadzała wzrokiem kochanego brata. W jej spojrzeniu można było wyczytać niepokój i troskę. Wiedziała, jak wspaniałym rycerzem jest Edoin, ale i tak miała problemy z usiedzeniem na miejscu.
Spojrzała na monarchę. Siedział na swoim miejscu, niezadowolony z obrotu spraw. Pewnie knuł już zemstę.
Lady Jyana wróciła bezpieczna, za co Lannisterówna podziekowała spojrzeniem sir Arthurowi, zanim znikł w tłumie.
Patrzyła, jak obaj jeźdźcy się rozpędzają i szarżują. Kopia Ediona już prawie dosięgła celu...
Trzask kruszącej się w rękach broni i grzmot metalu uderzającego o ziemię wstrząsnęły nią. Przed jej oczami roztaczał się widok, jakiego nigdy nie spodziewałaby się oglądać: Lannister wysadzony z siodła przez rycerza w bieli, który teraz podawał rękę przeciwnikowi, pomagając mu wstać. Tłumy ludzi wrzasnęły coś, ale ona nie była w stanie zrozumieć, co. Patrzyła tylko na młodego Tully'ego z nienawiścią w spojrzeniu.
Czeka cię podwójny odwet, rycerzu z Riverrun. Nie tylko Daeron ma swoją dumę.
Zgodnie z obyczajami, wygrany zawodnik powinien teraz wybrać swoją Królową Miłości i Piękna. Po głowie chodziło jej pytanie, czy członek Gwardii też ma takie prawo.
Król wstał niechętnie. Tłum natychmiast umilkł.
- Zwycięzcą turnieju został - powiedział z wyraźną niechęcią - Emett Tully, członek Gwardii Królewskiej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nike dnia Nie 12:35, 10 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ICE and FIRE Strona Główna -> RPG / Rozdział I / Królewska Przystań Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin